środa, 27 lipca 2016

7.5 - zwiastun rozdziału nr. 8



 
    Kiedy myślałam, że grunt pod moimi stopami stawał się coraz bardziej równy, a droga mniej kręta, zatrzymałam się w pół kroku. Choć do tej pory posuwałam się powoli do przodu - sama, czy z pomocą Kennetha, teraz nie mogłam ruszyć się dalej, sparaliżowana strachem. W dodatku kompletnie sama i bezradna.
    Po raz kolejny patrzę się na krótki list i dołączone do niego zdjęcia. Drżącymi palcami śledzę każde zagięcie śnieżnobiałej kartki. Wstrząsnął mną dreszcz, który zostawił na całym moim ciele gęsią skórkę.
    Byłam w dupie... i to bardzo głęboko w dupie. Rzuciłam list z załącznikami daleko w ciemny kąt pokoju, próbując zdławić panikę w zarodku.
    Poczułam ciepło i łaskotanie na łydkach. Spojrzałam w dół na Aresa, który owinął się wokół moich nóg, oferując wsparcie. Jak gdyby wyczuwał mój nastrój.
    Podniosłam go, przytulając go do piersi. Nie miałam pojęcia jak poradzę sobie z impasową sytuacją. Wiedziałam tylko, że jeśli sama się z tym nie zmierzę, nikt inny nie może mi pomóc.


~~~~

Dawno mnie tu nie było... nie będę się rozpisywać dlaczego...
Jeśli ktoś czeka na ciąg dalszy tej historii proszę o zostawienie jakiegoś śladu. (Tak myślę o zawieszeniu na jakiś czas bloga)
Ale myślę, że z odrobiną motywacji z Waszej strony uda mi się pokonać kryzys :)
Proszę o szczere opinie od serca <3
Buziaki :*

* Wypuściłam na pewien czas nieedytowaną, pełną byków wersję, przepraszam xD